Memoriał Piotra Morawskiego „Miej odwagę!” to nagroda, która została ufundowana po to, aby dać szansę na spełnianie marzeń i poznawanie świata kolejnemu pokoleniu pasjonatów, ludziom, którzy mają odwagę żyć życie „inaczej” – podobnie do Piotra Morawskiego.
Odbyło się pięć edycji Memoriału Piotra Morawskiego „Miej odwagę!”. Nagroda była przyznawana w latach 2010 – 2015.
Zwycięzcy:
Stefan Czerniecki
Tytuł wyprawy:
ŚLADEM SZEPTU AMAZNOŃSKIEGO POTOKU
Opis wyprawy:
Projekt Stefana Czernieckiego to pionierska eksploracja dorzecza źródłowego odcinka Orinoko, cieku nazywanego przez lokalnych Indian Rio Cunucunuma. Przy udziale społeczności lokalnych Indian Stefan planował odkryć dla cywilizacji białego człowieka kolejne miejsce Amazonii wciąż oznaczane na mapach jako de facto biała plama. Eksploracja przedmurza wspaniałych ostańców skalnych (jedynej tego typu formy geologicznej na świecie!) połączona była z podążaniem śladami Alexandra von Humboldta (niemieckiego przyrodnika i podróżnika, jednego z twórców nowoczesnej geografii), który odkrył fenomen pobliskiej Casiquiare, wybitnego przykładu bifurkacji czyli rozwidlenia się rzeki, unikatowy na skalę światową. Wskutek erozji wstecznej rzeki Rio Negro, część wód Casiquiare odpływa do Rio Negro i Amazonki, a część do Orinoko. Wszystkie zdjęcia zrobił Kuba Fedorowicz.
Z perspektywy czasu czyli podsumowanie z 2024 roku:
„Śladem szeptu amazońskiego potoku” – tak ją nazwałem. Tak miała przebiegać. I finał finałów tak rzeczywiście przebiegała. Wyprawa Marzeń. Wędrówka po śladach szeptu. Wędrówka po miejscach, do których od półwiecza nie wpłynął żaden biały człowiek. Pisząc projekt wyprawy do Memoriału Piotra Morawskiego szczerze nie do końca wierzyłem, że zapisane tam założenia można w ogóle wprowadzić w życie. Że tę wyprawę da się przeprowadzić. Gdy więc otrzymałem telefon od Olgi z informacją, że wygrałem i że mam szukać połączeń lotniczych do Caracas, w pierwszej chwili poczułem euforię, ale zaraz po tym pojawił się wielki lęk. Bo przecież ta wyprawa miała należeć do kategorii tych „niemożliwych do zrealizowania”. Na tym polegała jej wyjątkowość i to – jak dziś wierzę – sprawiło, że Kapituła Memoriału zdecydowała się uhonorować pierwszym miejscem ten właśnie projekt. Dziś już wiemy, że się udało. Wpłynęliśmy w zamknięty przed białym człowiekiem zielony interior wenezuelskiego Amazonas. Pomimo deptania nam po piętach ludzi z mafijnego i gangsterskiego półświatka, pomimo wojskowego reżimu, pomimo obcowania z tak różną od naszej rzeczywistością (tajne kopalnie srebra, zamieszkujący serce selwy Indianie, dzikie zwierzęta), udało się dopłynąć do celu. Udało się wejść na dziewiczy szczyt Duida, który opisaliśmy w projekcie. Udało się… Co więc de facto dał mi ten projekt? Co dała mi ta wyprawa? Przede wszystkim wiarę. Że można. Że naprawdę się da. I to pomimo najbardziej szczerych obaw, czy wręcz pewności, że takie przedsięwzięcie to sprawa na wskroś abstrakcyjna. Niewykonalna. Ta podróż pokazała mi także wartość marzenia. Wartość wiary i modlitwy, że można. Że życie naprawdę ma smaczek. Jakkolwiek byśmy na nie nie patrzyli. A co poza tym? Nie mam wątpliwości, że bez wyprawy w głąb Amazonas, bez wsłuchiwania się w szept Rio Cunucunuma, nie było potem tego, co było. Nie było prawdopodobnie kolejnych książek, kolejnych wypraw, kolejnych telewizyjnych programów podróżniczych. Memoriał pozwolił mi zrobić bardzo ważny krok. Rzekłbym wręcz, że w skali mojego podróżniczego życia krok epokowy. Zmieniający tak wiele. I pozwalający na tak wiele. A że człowieka poznaje się po zdolności do wdzięczności… To tak… Chcę podziękować. Z pełnego serca.
Patroni honorowi:
© 2024 Piotr Morawski